
No i mamy 2018! Zaczynam go tak jak kończyłam 2017, czyli sesją Mirki i Przemka!
Decyzja o tej sesji zapadła spontanicznie dzień wcześniej, ponieważ w sylwestra miała być piękna pogoda a mnie aż nosiło żeby przetestować nową zabawkę, czyli drona!
Czy kogoś zdziwi, że gdy rano się obudziłam niebo było całkowicie zasłonięte przez ciemne chmury? Chyba nie… I tak pomysł o sesji został odsunięty na inny dzień, tydzień, miesiąc… jak to u nas!
Ale o godzinie 13:00 jak na zamówienie wyszło piękne słońce! Szybka decyzja i o 14:00 w zasadzie w ostatnich promieniach słońca powstała ta sesja narzeczeńska (poniekąd)! Jestem w niej totalnie zakochana, nie tylko ze względu na drona, ale i na kolory, miłość między tą dwójką i ich wzajemne uśmiechy!
Sesja narzeczeńska – bo tak można tą nazwać (mimo że JESZCZE bez pierścionka) – zawsze jest niesamowitym doświadczeniem. Zwykle para wychodzi z założenia, że to się nie uda no bo przecież “oni nigdy nie pozowali, żadni z nich modele”, ale gdy już pojmą, że to wcale nie chodzi o sztuczne pozowanie i patrzenie się prosto w obiektyw, wszystko się zmienia! Bo wiecie, te najpiękniejsze zdjęcia powstają gdy patrzycie sobie prosto w oczy, gdy przytulacie się na sekundę zapominając, że macie robione zdjęcia, albo powiecie sobie jedno słowo które jest kluczem do Waszego śmiechu!
To co, kto z Was jeszcze nie był na sesji narzeczeńskiej? 2018 to dobry czas żeby spróbować! To również super opcja żeby obeznać się z obiektywem przed Waszą sesją ślubną! A może jeszcze nie macie fotografa na ślub? Nie? To zapraszam do siebie! Zobacz moją ofertę ślubną!
Ja liczę na to, że w końcu będę mogła oficjalnie wykonać tej dwójce sesję narzeczeńską no i później również ślubną!
Kilka ujęć z drona, które zapowiadało sesję Mirki i Przemka, też musiało się tu znaleźć!
Moja nowa zabawka to DJI Spark.